środa, 14 października 2015

Mama- nauczycielka. Czy lepiej nauczy swoje dziecko życia?

Witajcie, Drodzy,

dzisiaj naszło mnie na posta związanego z dzisiejszą datą. Obchodzimy Dzień Edukacji Narodowej, często nazywany inaczej Dniem Nauczyciela. Postanowiłam więc napisać, czy mama będąca nauczycielką jest lepszą mamą? Czy lepiej rozumie dziecko? Czy lepiej potrafi wprowadzić je w świat? Czy potrafi nauczyć je, jak żyć?

A czy mama- lekarz lepiej wyleczy swoje dziecko? Nie. Czy mama- kucharka lepiej nakarmi swoje dziecko? Nie. Czy mama- psycholog lepiej rozumie swoje dziecko? Nie.

Jak to jest być mamą- nauczycielką? Trudno. Bo wiele osób myśli, że nauczyciel to ktoś, kto pracuje 10 miesięcy, ma wolne płatne wakacje, co chwila dostaje prezenty, a jego praca polega na piciu kawy przerywanym wydawaniem poleceń posłusznych dzieci. Błąd. Nauczyciel to nie zawód. To misja. Albo to czujesz i jesteś w tym dobry, albo nici z tego. Ewentualnie sobie wegetujesz, pasując do obrazu przedstawionego powyżej. Nauczyciel, który jest mamą, ma podwójnie ciężko. Wyobraź sobie, że spędzasz tak jak ja osiem godzin dziennie,z  grupą dzieci o różnych temperamentach, zachowaniach, nastrojach. Że dużo mówisz, przekazujesz swoje myśli, pocieszasz, łagodzisz spory, uczysz. Wracasz po tym czasie do domu i masz swojego małego człowieka, którego też pocieszasz, przytulasz, przekazujesz mu swoje myśli, łagodzisz ból, wytrzymujesz próby, na jakie Cię wystawia. Chciałabyś chwilę odpocząć, ale jest Twoje dziecko, które dla Ciebie jest Twoim małym-wielkim światem. Jakby nie patrzeć- wciąż pełnisz swoją misję. Przecież nie możesz traktować własnego dziecka gorzej niż swoich uczniów. A przecież często pracujesz jeszcze w domu. Szukasz inspiracji na zajęcia, czytasz materiały, piszesz różne dokumenty.


Jeśli kochasz swoją pracę- ze wszystkimi jej minusami, to powiedzmy szczerze- nie wiesz, co to wieczór z książką- haha- stoją na półce i czekają w kolejce na nie-wiadomo-kiedy. Paznokcie malujesz wieczorem, gdy maluch śpi. Albo i nie malujesz bo jesteś tak zmęczona, ze zasypiasz, usypiając swoje dziecko- jak ja ostatnimi czasy. Po pracy jesz obiad- masz szczęście, jeśli- jak ja- masz męża, który ten obiad przygotuje. Zabierasz dziecko na spacer- chcesz, by się dotleniło. Ty też tego potrzebujesz. Wracasz, jest godzina 18.30. Bawisz się chwilę z maluchem, kapiesz go, dajesz jeść i kładziesz spać. I masz wyrzuty sumienia, że są momenty, gdy z własnym dzieckiem spędzasz mniej czasu niż ze swoimi uczniami. I wiesz, że mimo, iż jesteś mistrzynią organizacji- przecież to oczywiste, że nią jesteś, pełniąc tyle ról każdego dnia- nie wyczarujesz tych chwil więcej. Dlatego wiesz, że dasz swojemu dziecku jak najwięcej. Że każda chwila razem będzie jak najlepsza. Nawet kosztem Twoich zainteresowań czy odpoczynku. Hej, chwila- przecież w hobby możesz zaangażować dziecko, a odpocząć też dasz radę z nim. A że czasem masz awersję do ludzi, ludziowstręt, innymi słowy? Mnie przechodzi, jak mój Zosiek się uśmiecha. Niech świat się wali. Byle byśmy my się dobrze bawiły w swoim towarzystwie.

Prawda jest taka, że nie zawód sprawia, jaką jesteś mamą. Możesz być najlepszym nauczycielem i najgorszą matką. To Ty sama masz na to wpływ. Powodzenia.