sobota, 30 stycznia 2016

Być grzecznym dlaczego (nie)warto?



Hejka wszystkim!

Miałam ostatnio wraz z mą familią burzliwy czas, pełen zwrotów akcji takich, ze Monty Python przy tym wysiada. Ale nadeszła ta chwila, gdy mogę zasiąść przed komputerem i napisać posta na specjalne życzenie Moniki, dzięki Monia za wszystkie ciepłe słowa! Monika poprosiła o napisanie o marzeniach, zgubnych nadziejach, przeciwnościach losu. A także o moim zawodzie, czyli byciu pedagogiem :D Mówisz, masz, bejbe!

Dzisiejszy post zacznę od pytania:






I- jak najbardziej- pytanie to jest adekwatne do tematyki. Bo te wszystkie marzenia, zgubne nadzieje, przeciwności losu to konsekwencja tego, że staramy się być grzeczni. Wszyscy- Ty, ja i miliony innych. Chcemy- nawet nieświadomie- jakoś dopasować się do szablonu bycia dorosłym. Kończy się kopem w tyłek od losu. Sam to znasz, co nie? Nadzieje, wielkie plany, głowa w chmurach i bach!- zderzenie z glebą. Witamy w świecie. 

Podam Wam taki przykład. Swój przykład. Otóż ciocia Paulina starała się też być grzeczną dziewczynką i złapała pracę na tak zwanym etacie. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie buntownicza natura cioci Pauliny i to, że jej poczucie godności jest wyjątkowo głośne. Dlatego- nie zagłębiając się w szczegóły- odeszła z tak zwanej ciepłej posadki- bo przecież wszyscy mówią, że jak pracujesz u kogoś  na umowie o pracę to szczyt marzeń. Życie jednak weryfikuje te uniwersalizmy a że każdy z nas jest inny, to tak naprawdę rzadko kto wpasuje się w te uniwersalne schematy. 

Tak właśnie Twoje wyobrażenia o fajnym dorosłym życiu lądują gdzieś między kartonem z ozdobami świątecznymi a zakurzonymi butami. Co można zrobić by tego uniknąć? Nie bądź grzeczny! 
Słuchaj siebie. Nie rób nic sprzecznego z własnym sumieniem. Szanuj innych. Nie wykonuj ślepo czyichś poleceń, a już na pewno nie pod presją i w poczuciu strachu.
 Kochaj życie. Masz je jedno. Nikt go za Ciebie nie przeżyje.
 Nie idź drogą setek. Idź swoją. Może krętą, trudniejszą, ale Twoją. Może to truizmy, ale sprawdziły się w moim przypadku wiele razy. Z każdym rokiem utwierdzam się w tym, że nasza siła i dobre życie biorą się ze spełniania marzeń, ale swoich. Nie rodziców. Nie partnera. Nie dzieci. Swoich. I tę siłę wzmacnia życie w zgodzie z sobą samym. Tak, że możesz spojrzeć na siebie w lustrze i się nie wstydzić tego, kogo w nim widzisz. Nie musisz mieć doskonałego ciała, fryzury czy ubrań. Ale jeśli widzisz dobrego człowieka, mającego dość odwagi by być sobą w tym durnym, goniącym za absurdalnymi wartościami światem, to gratulacje. Oby tak dalej. Nie daj się wkręcić w pęd, o którym trafnie rapował Sokół " zajmujemy się zarabianiem zamiast życiem czy ja też już się w ten absurd wpierdoliłem?" Sorry, guys za wulgaryzm, ale to kawał dobrej muzy. I jakże prawdziwej...

Podsumowując: Mama Zła Rada prosi, nie-wymaga- Nie bądźcie grzeczni! Nie dajcie się szufladkować! Bądźcie sobą! Tak bardzo nieidealnymi według wymagań tego świata, aż pięknie! Buntujcie się wobec niesprawiedliwości! Spełniajcie marzenia! Nie krzywdźcie nikogo- wiem, niepopularne, gdy nawet tzw.idole mówią, że doszli po trupach do celu. Dlatego drogi Czytelniku! Nie miej idoli! Nie słuchaj nikogo prócz własnego sumienia, ono naprawdę jest mądre.

Pozdro,
niegrzeczna Mama Zła Rada.

P.S. Dajcie dzieciakom być niegrzecznymi. Zobaczycie z radością, dokąd to was wszystkich zaprowadzi! Słowo ;) A w międzyczasie posłuchajcie sobie optymistycznego kawałka, jaki mnie ostatnio w duszy gra.



 https://www.youtube.com/watch?v=5y1XREE1-LE

wtorek, 12 stycznia 2016

Dlaczego rodzice są (często) głupsi niż ustawa przewiduje?

Dziś post natury refleksyjno- szyderczej. Albowiem taki temat chodzi mi po głowie w wyniku obserwacji mych częstych i nieuniknionych.

Generalnie rodziców można podzielić na kilka typów:

1. Normalsi- sympatyczni, nieinwazyjni, nie czepiają się pierdół typu "Julcia zjadła pół połowy rogaliczka dlaczego pani jej nie przypilnowała?". Prowadzą normalny dialog z innymi dorosłymi, zajmującymi się ich dziećmi, ba! dialog ten jest oparty na zasadach kultury. Mówią "Dzień dobry" i "Do widzenia", nawet "Wesołych świąt" pożyczą. Interesują się dzieckiem w zdrowy sposób, a nie taki oparty na chorych ambicjach. Współpracują, pytają, i nie robią problemu, gdy prosisz o pomoc lub zaangażowanie. Generalnie bardzo fajny i przyjemny typ.

źródło:mamdu.pl


2. Czepialscy- od rana przepierdzielą się do wszystkiego. Bo pogoda, bo nie taka partia rządzi, bo musieli iść, bo samochód nawalił, bo nas nie lubią i w ogóle, jakim prawem stąpamy po tej ziemi, jakiej dotykają ich cudowne i wyjątkowe stopy? Ten typ ma tendencję do czerpania satysfakcji w zarzucaniu człowieka milionem pytań typu: "Dlaczego"?. Jak pięciolatek, tylko pięciolatkowi dasz kredki i fajną kolorowankę i da sobie siana, a taki rodzic nie odpuści! I wygraża, że się rozmówimy i on tu widzi, że co tu jest nie tak. Co? Nie wiadomo, bo ten typ jest bardzo tajemniczy. Nie precyzuje swoich górnolotnych myśli. Komu, nam maluczkim? Ejże! Nieważne, jakie masz wykształcenie i doświadczenie. I tak jesteś głupszy od tego rodzica. 

3. Aspiranci- chore umysły, zatruwające jadem swoje dzieci. Wiecznie niezadowoleni, bo się nie nadajesz. Bo wymyślasz trudne zajęcia i zadania dodatkowe. Bo nie wymyślasz nic ciekawego. Bo jesteś blondynką. Bo masz za ciemną karnację, więc pewnie cygan i kradniesz. Bo ich dziecko to dar niebios, a ty pastwisz się nad nim, zapisując adnotację o konieczności zajęć wyrównawczych. A przecież je czeka TAKA KARIERA. A ty mu ją chcesz utrudnić. Bo jesteś wrzodem na tyłku polskiego systemu edukacji. Bo jesteś za miękki, bo nie potrafisz wprowadzić kindersztuby gówniarzom. Bo jesteś do dupy, powiedzmy to sobie szczerze. Taka sytuacja z tym typem.

źródło:edziecko.pl


4. Persona nie grata aka incognito. Tacy, których nie zawsze kojarzysz z dzieckiem. Rzadko się pojawiają, rzadko odzywają. Rzadko angażują. Jeśli już. Generalnie ciężko cokolwiek powiedzieć o kimś kto przemyka jak cień raz dwa rach ciach i nara strzałą nie ma go i tyle go widzieli.

5. Dziecko mi przeszkadza trochę- czyli ci co mają dziecko, ale w sumie sami nie wiedzą po co. Bo to modne. Bo wszyscy zachwalali. Bo teściowa chciała wnuki. Bo wpadka. Bo tak wyszło. A teraz dziecko śmie rosnąć, wymaga uwagi, a oni jej nie mają. Bo są zapracowani. Albo zajęci milionem spraw bardzo ważnych. Jak wizyta u fryzjera po pracy. Joga dla biznesmenek. Lekcje rozwiązywania sudoku w pięć minut. Wszystko byle nie kontakt z bachorem. Byliby szczęśliwi, gdyby przedszkola i szkoły byłyby czynne 24/7. Bo mieliby z głowy dzieciaka. Wiecie co smutnego jest w tym typie? Że z reguły mają świetne dzieciaki. I w ogóle ich nie dostrzegają, o docenianiu nie mówiąc. 
źródło:joemonster.pl


A jakim typem jestem ja, Mama Zła Rada? 99 % normalsa i 1% czepialskiego. Czepialski włącza mi się, gdy ktoś wymyśla dziwne historie a propos mojego dziecka i próbuje mi wmówić brak kompetencji/zainteresowania/kłamstwo. Mam alergię na głupotę i ignorancję. I taki powinien być idealny rodzic. Chyba ;) bo co ja tam w końcu wiem...;)

czwartek, 7 stycznia 2016

Od przedszkolaka do szkolniaka- jak dbać o skórę dziecka zimą? część 1.

Chłodny wiatr, mróz, sztuczne ciepło centralnego ogrzewania i klimatyzacja – oto czynniki, które mają negatywny wpływ na funkcjonowanie skóry zimą. Dlatego w tym okresie powinno się ją otoczyć szczególną troską.
W pierwszej części posta zajmiemy się OZPDZ.
Ogólne Zasady Pielęgnacji Dziecka Zimą.
Wrażliwa skóra malucha nie przepada za dużymi skokami temperatur.Kiedy wychodzimy z ciepłego mieszkania na siarczysty mróz pierzchnie, zaczerwienia się i piecze. Dlatego należy jej się płaszcz ochronny w postaci odpowiedniego kremu. Zimą wybierajmy preparaty natłuszczające, nie nawilżające. Jedynie tłusty krem ochroni cienką skórę dziecka przed działaniem mrozu i zimnego wiatru. Ważne jest to, aby wsmarować preparat w buzię dziecka kilkanaście minut przed wyjściem z domu. Dzięki temu kosmetyk będzie miał czas na to, aby się wchłonąć. Należy również pamiętać o wybieraniu specyfików przeznaczonych wyłącznie dla dzieci, zawierających filtr przeciwsłoneczny.
Odpowiednia ochrona należy się również wargom maluszka.  Przez wyjściem na spacer można je posmarować wazeliną lub miodem, który posiada wiele zalet – nawilża, regeneruje, wygładza spierzchniętą skórę. Pamiętajmy jednak, że miód jest częstym alergenem i można go stosować tylko wówczas, gdy mamy pewność, że dziecko nie jest na niego uczulone!!! 
Wbrew powszechnym opiniom temperatura w mieszkaniu w czasie zimy nie powinna być wysoka, a wręcz przeciwnie. Im cieplej w domu, tym łatwiej o wysuszenie śluzówki nosa i gardła.  Aby odporność malucha była najlepsza, warto zadbać o właściwą temperaturę i wilgotność w mieszkaniu. Optymalna temperatura dla niemowlaka to 19-22 stopnie. Wilgotność w mieszkaniu nie powinna natomiast spadać poniżej 40%. W związku z tym warto zainwestować w dobry nawilżacz powietrza.

źródło: babyonline.pl

A może wykąpać malucha nie używając wanienki?


Pamiętaj, że w pomieszczeniu, w którym kąpiesz malucha powinno być ok. 25-27 stopni Celsjusza. Jeżeli jest chłodniej, bo nawaliło ogrzewanie, zabrakło drewna albo zwyczajnie- jesteś w podróży i brzydzisz się łazienki w której masz wykąpać dziecko- może czas na kąpiel "na sucho"? 
Jak to się robi? Łatwizna! Oto instruktaż kąpania malucha na sucho:

1. Znajdź dziecko. Jeżeli już chodzi pewnie pobiegło do kuchni szukać ciastek w puszce. Jeżeli nie chodzi być może jest w łóżeczku :D

2. Połóż dziecko na przewijaku, rozbierz, przykryj ręcznikiem. Kolejność odwrotna jest raczej bez sensu ;)

3. Zwilżonym w wodzie wacikiem przetrzyj buźkę, szyję, fałdy w podbródku i za uszami. Jeżeli dziecko ma bardzo wrażliwą skórę, użyj chusteczek nawilżanych.

4. W ten sam sposób umyj brzuszek i klatkę piersiową. Jeżeli masz Niunia malunia z kikutem pępka, uważaj bardzo czyszcząc tę okolicę. Nie używaj spirytusu, ten przyda się na nalewkę w sam raz na zimowe wieczory! A tak poważnie- do pielęgnacji pępka i w ogóle wszystkiego, co zranione, z ropą, rozcięte itd. jest octenisept. 

5. Wymyj dziecku nóżki i rączki.

6. Na koniec umyj pupę i genitalia. Jeju, to słowo jest straszne. Kojarzy się z wredną siostrą pigułą, która na Twoje dzień dobry pyta "a stolec był?". Umyj dziecku cipkę- jeśli jest dziewczynką- bardzo delikatnie, bez niepotrzebnego pocierania a chłopcu siusiaka. 

W ten sposób możesz też "umyć" malucha np. przed wizytą lekarską.