środa, 24 lutego 2016

Sześciolatki do przedszkola- czyli o zmianach w ustawie o obowiązku przedszkolnym

Obowiązek szkolny dla siedmiolatków – to kluczowa zmiana w przyjętej niedawno nowelizacji ustawy o systemie oświaty.

Najważniejsze zmiany dotyczą:

-->obowiązku szkolnego od siódmego roku życia,
--?prawa do rozpoczęcia edukacji szkolnej od szóstego roku życia,
-->obowiązku przedszkolnego dla dziecka 6–letniego,
-->prawa dziecka w wieku od 3 do 5 roku życia do korzystania z wychowania przedszkolnego,
-->wzmocnienia roli kuratora oświaty.

Obowiązek szkolny dla dzieci 7–letnich i prawo do edukacji szkolnej dla 6-latków

Zgodnie z ustawą, od roku szkolnego 2016/2017 obowiązkiem szkolnym będą objęte dzieci od 7 roku życia. Dziecko 6-letnie będzie miało prawo do rozpoczęcia nauki w pierwszej klasie szkoły podstawowej o ile korzystało z wychowania przedszkolnego w roku szkolnym poprzedzającym rok szkolny, w którym ma rozpocząć naukę w szkole. Jeśli dziecko 6–letnie nie uczęszczało do przedszkola, rodzice również będą mogli zapisać je do pierwszej klasy. W takim przypadku niezbędna jednak będzie opinia z poradni psychologiczno – pedagogicznej o możliwości rozpoczęcia nauki w szkole podstawowej.

Ponowne zapisanie dziecka do klasy I lub II

Rodzice, których dzieci poszły do szkoły jako sześciolatki i natrafiły na problemy adaptacyjne i trudności w szkole, wnosili o wprowadzenie rozwiązań, które złagodziłyby proces wcześniejszego objęcia ich dzieci obowiązkiem szkolnym. Dlatego wprowadzono w ustawie przepisy przejściowe odnoszące się do roku szkolnego 2015/2016 oraz 2016/2017.

– Dzieci urodzone w 2009 r., które są już w szkole w roku szkolnym 2015/2016, będą mogły na wniosek rodziców – kontynuować naukę w pierwszej klasie szkoły podstawowej w roku szkolnym 2016/2017. Rodzic musi złożyć stosowny wniosek do dyrektora szkoły do 31 marca 2016 r. Dziecko nie będzie podlegało klasyfikacji rocznej, a tym samym promowaniu do klasy drugiej; jeżeli rodzice zdecydują, że ich dziecko będzie kontynuować naukę w klasie pierwszej w szkole, do której uczęszcza, wobec tego dziecka nie będzie przeprowadzane postępowanie rekrutacyjne.

– Dzieci urodzone w I połowie 2008 r., które w roku szkolnym 2015/2016 chodzą do klasy II szkoły podstawowej, na wniosek rodziców, złożony do 31 marca 2016 r., będą mogły – w roku szkolnym 2016/2017 kontynuować naukę w klasie II.

Uczniowie ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi

Dzieciom, które mają orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego będzie można odroczyć obowiązek szkolny, jednak nie dłużej niż do końca roku szkolnego w tym roku kalendarzowym, w którym dziecko kończy 9 lat. W tym przypadku dziecko będzie kontynuowało przygotowanie przedszkolne.

Wychowanie przedszkolne

Od 1 września 2016 r. obowiązkiem przedszkolnym będą objęte dzieci 6-letnie. Natomiast wszystkie dzieci 4- i 5-letnie mają mieć zapewnione miejsce realizacji wychowania przedszkolnego, a od 1 września 2017 r., także dzieci 3-letnie.

Zgodnie z ustawą, przekształcenie oddziałów przedszkolnych w szkołach podstawowych w przedszkola zostanie przesunięte z 1 września 2016 r. na 1 września 2019 r. Umożliwi to organom prowadzącym lepsze przygotowanie się do przekształcenia oddziałów przedszkolnych w przedszkola. Decyzje dotyczące ewentualnej likwidacji oddziałów przedszkolnych będą mogły być poprzedzone wnikliwą analizą potrzeb w zakresie wychowania przedszkolnego, uwzględniającą tendencje demograficzne po wdrożeniu wprowadzanych rozwiązań prorodzinnych.

źródło: demotywatory.pl

Wybór kuratora oświaty

Kurator oświaty będzie powoływany i odwoływany przez ministra edukacji w drodze konkursu ogłoszonego przez wojewodę. Na wniosek kuratora oświaty i po zasięgnięciu opinii wojewody, minister edukacji będzie powoływał i odwoływał wicekuratorów oświaty.

Wzmocnienie roli kuratora oświaty

Przywrócona została kontrola kuratorów oświaty nad działaniami samorządów w kształtowaniu sieci szkół i przedszkoli. Ustalenie przez radę gminy sieci publicznych przedszkoli, oddziałów przedszkolnych w szkołach podstawowych i innych form wychowania przedszkolnego będzie możliwe po uzyskaniu pozytywnej opinii kuratora oświaty. Także decyzja o likwidacji lub przekształceniu przedszkola, szkoły lub placówki prowadzonej przez samorząd będzie zależała od uzyskania pozytywnej opinii organu sprawującego nadzór pedagogiczny.

Co z trzylatkami?

Rzecznik Praw Dziecka jest zaniepokojony sytuacją dzieci w wieku 3 lat, które będą ubiegać się o miejsce w przedszkolu w trakcie tegorocznego postępowania rekrutacyjnego. 

"Nasuwają się pytania: czy zmiany te nie spowodują negatywnych konsekwencji w zakresie zapewnienia najmłodszym dostępu do edukacji przedszkolnej, czy obowiązek zapewnienia sześciolatkom edukacji przedszkolnej nie spowoduje zmniejszenia miejsc dla trzylatków w przedszkolach, czy skutkiem zmian w nie będzie pogłębienie nierówności w dostępie do edukacji przedszkolnej dzieci najmłodszych?" - pyta Rzecznik Praw Dziecka w liście skierowanym do szefowej resortu edukacji. 

Michalak podkreśla, że wiek przedszkolny jest szczególnie ważnym okresem w rozwoju dziecka i powinien być nieodłącznie związany z edukacją przedszkolną - jako czynnikiem harmonijnego rozwoju dziecka, w obszarze fizycznym, poznawczym, społecznym i emocjonalnym. "Edukacja przedszkolna powinna być zatem rozumiana i traktowana - również w polityce oświatowej państwa i samorządu terytorialnego - jako prawo przysługujące każdemu dziecku" - pisze rzecznik. 

Przypomina również , że znowelizowane w 2009 r. przepisy ustawy o systemie oświaty przełożyły się na wzrost wskaźnika upowszechnienia wychowania przedszkolnego w kolejnych latach szkolnych. Z danych pochodzących z Systemu Informacji Oświatowej wynika, że w roku szkolnym 2011/2012 ok. 61 proc. dzieci w wieku 3 i 4 lata było objętych edukacją przedszkolną, natomiast w roku szkolnym 2014/2015 - ok. 71,5 proc. 

Nadal jednak - jak podkreśla Michalak - niezadowalający jest dostęp dzieci trzyletnich do przedszkola oraz fakt występowania dysproporcji w zależności od miejsca zamieszkania. Z danych za rok szkolny 2014/2015 wynika, że w mieście ok. 75,4 proc. trzylatków było objętych edukacją przedszkolną, a na wsi tylko 48 proc. Rzecznik Praw Dziecka prosi szefową MEN o analizę tego problemu oraz poinformowanie o działaniach resortu edukacji w tym zakresie.  MEN ma 30 dni, by odpowiedzieć na pismo rzecznika.

Co z tym fantem zrobi?  Czy znów zamydli wszystkim oczy? Czy znów ustawa okaże się bublem prawnym? Czy znów rodzice będą musieli zastanowić się co zrobić z dziećmi, bo zabraknie miejsc dla 3- latków? Niedługo zapewne sami się dowiemy.

poniedziałek, 8 lutego 2016

Mój facet jest maminsynkiem!
- W trakcie pierwszej randki esemesował z mamą, a po jednym spotkaniu chciał, żebym ją poznała - żali się 30-letnia Joanna. - Czy i jak można "wyleczyć faceta" z uzależniania od mamy? Czy warto inwestować w taką relację? Ile takich wpisów można znaleźć na forach internetowych? Całe mnóstwo.

Maminsynek jest mężczyzną niesamodzielnym. I nie chodzi tu o niesamodzielność finansową - wielu takich mężczyzn pracuje i dobrze sobie radzi zawodowo. Chodzi tu o niesamodzielność życiową.
"A moja mama mówiła..."

Elementem takiej niesamodzielności jest najczęściej niepodejmowanie samodzielnych decyzji, czyli sprawdzanie z mamą, czy to, co robi albo myśli na pewno jest dobre w myśl zasady "mama wie lepiej". W czasie randek możemy zaobserwować to przy planowaniu np. wspólnego wyjazdu. Usłyszymy wtedy "moja mama mówiła, że lepiej pojechać tu i tam" albo "mama przygotuje dla nas to i to". W czasie rozmów będą pojawiały się także sformułowania jak "moja mama też tak myśli" - mężczyzna będzie chciał usprawiedliwić się.



Inną kwestią jest także niebranie odpowiedzialności za swoje decyzje. Podobnie jak dziecko, które nabroi i czeka aż mama pomoże posprzątać lub go uspokoi. Podczas kłótni, w sytuacji konfliktu, taka mama może do partnerki dzwonić i próbować tłumaczyć syna, próbować załagodzić konflikt. Może także chcieć spotkania, by pogodzić "dzieci". 

Mało tego- często tacy delikwenci kłamią- kreują podwójną rzeczywistość. Takie tworzenie dwóch rzeczywistości - jedna dla mamy (lub rodziców), druga prywatna (szczególnie, jeśli te dwie rzeczywistości bardzo się różnią) - jest sygnałem, że pępowina łącząca naszego partnera z mamą nie jest do końca odcięta. Oczywiście, jeśli zwrócimy na to uwagę, nasz partner wytłumaczy się, że nie chce martwić mamy...

Jednak, czy skala "ukrywanych" faktów jest aż tak nieprzyjemna? Co by się stało, gdyby mama się dowiedziała? O czym można, a o czym nie powinno się mówić mamie, gdy jest się osobą dorosłą? Maminsynek będzie dbał o swój wizerunek i o to, by mama myślała, że postępuje tak, jak go wychowała - w zgodzie z jej przekonaniami i wartościami. Nie ma tu miejsca na niezależne opinie czy zachowania. Często mamy maminsynków rozpaczają: "ty już mnie nie kochasz, nie szanujesz, wpędzisz mnie do grobu", gdy syn zaczyna okazywać większą samodzielność. 

Dlaczego wychowujemy chłopców na uzależnionych od mamy niedojrzałych partnerów?

Choć z obsesyjnej miłości do mam raczej słyną Włosi, to polscy mężczyźni, jeśli prześledzimy fora poświęcone związkom, też im nie ustępują w uwielbieniu rodzicielki. Kochają matki miłością bezwarunkową, nie wymagają niczego, nie określają granic tego symbiotycznego związku nawet wtedy, gdy założą swoją rodzinę. Nie potrafią docenić zalet swojej partnerki, bo nikt tak nie kocha jak matka i nikt tak nie gotuje, żadna kobieta nie zbliży się do ideału matki wyrytego od dzieciństwa w chłopięcej głowie. Nic dziwnego, że Polacy niechętnie opuszczają dom królowej matki - z danych Eurostatu wynika, że w grupie wiekowej 25-34 lata, 30 proc. kobiet i aż 44 proc. mężczyzn w Polsce mieszka wciąż z rodzicami.



Syn to nie partner życiowy

Bo synowie zastępują czasem polskim kobietom partnera i przyjaciela. Relacja matki z synem często jest zaburzona, bo ona ma oczekiwania, jakie stawia się partnerowi życiowemu a on stara się zadowolić matkę i im sprostać. Jest na każde wezwanie histeryzującej rodzicielki, zaniedbuje potrzeby swojej partnerki czy rodziny, bo mama oczekuje wyłącznej uwagi, ma nieustanne prośby i problemy, nie umie żyć swoim życiem, nie ingerując w związek potomka.Moim zdaniem skłonność do takiej zaborczej miłości pojawia się u kobiet najczęściej w dwóch sytuacjach. Po pierwsze w związkach bardzo tradycyjnie patriarchalnych, gdzie nie ma mowy o partnerstwie i gdzie brakuje ciepła pomiędzy rodzicami syna. Poza tym kobiety często kompensują sobie uczuciem do syna, zaborczością wobec niego i nadopiekuńczością, chęcią uczestniczenia we wszystkich aspektach jego życia, brak miłości męża czy partnera - tłumaczy psycholożka. Bywa, że małżonkowie odsuwają się od siebie a uczucie, które kiedyś ich połączyło przygasa, słabnie też pożądanie. Zdaniem eksperta to cieplarniane warunki dla wzrostu przyszłego "syneczka mamusi".

Ale nie można winą obarczać wyłącznie mężczyzny. - Często kobiety po urodzeniu dziecka koncentrują się tak mocno na karmieniu, pielęgnacji i zabiegach wokół niemowlęcia, że nie zauważają, że ich partner w całym rytuale rodzicielskim nie uczestniczy. Kobiety traktują mężczyznę jako "dawcę", dzięki któremu mogły zajść w ciążę, a po urodzeniu dziecka uważają, że powinien jedynie utrzymywać rodzinę. Wówczas całe zasoby uczuć przelewają na syna. - We wszystkich tych przypadkach, jeszcze zanim syn stanie się mężczyzną, warto zasięgnąć porady psychologa, terapeuty czy niejednokrotnie seksuologa. Inaczej po trzydziestu latach jakaś kobieta zderzy się z problemem dorosłego maminsynka